Był taki czas w mojej trzeciej ciąży, kiedy zamiast cieszyć się tym stanem, ja czułam się trochę winna, trochę gorsza, niemądra, nierozsądna. Jakbym powinna mieć poczucie winy, że ZNOWU jestem w ciąży (na pewno jej nie chciałam)! Bo kto by chciał? Nigdy nie sądziłam, że kolejna ciąża w dużej rodzinie, będzie tak odbierana.
Moje najmłodsze dziecię ma już skończony rok, więc sprawa ciąży jest już dawno za nami. Niby minęło, niby mam to już za sobą, ale dalej, gdzieś w głębi serca czuję coś dziwnego. Teraz wałkujemy, jak to nadwyrężamy państwo pobierając 500 zł na dziecko. Z jednej strony mam, naprawdę głęboko opinie i teksty innych, ale z drugiej, zastanawiam się skąd taka niesprawiedliwość, tyle jadu i zawiści w ludziach. Ileż ja się nasłuchałam?!?
Pierwsza ciąża zwykle jest wyczekiwana, druga pożądana, ale kolejna ciąża w dużej rodzinie to dzieło przypadku lub głupoty (wg niektórych).
Jakie było moje zdziwienie, kiedy informując o swej kolejnej ciąży, spotykałam się z mega odmienną reakcją, aniżeli było to wcześniej. Ciąża w dużej rodzinie nie jest już powodem do gratulacji, raczej do żalu, płaczu, wstydu.
Jak to jest, że w Polsce rodzina wielodzietna uważana jest za patologię, albo leni, którzy nie chcą pracować (bo przecież posiadanie dzieci to ciągły urlop). Dlaczego, co niektórzy uważają, że gromadka dzieci w domu, to przede wszystkim głupota, patologia, wyłudzacze świadczeń socjalnych, nie mają elementarnej wiedzy na temat antykoncepcji, albo gorzej – to muszą być „pieprzeni katole!!!” Tell me why? W kraju, gdzie przyrost naturalny jest cholernie niski, gdzie zaledwie 5,5% wszystkich rodzin to małżeństwa/pary z 3 (lub więcej) dzieci na utrzymaniu, a ponad 20% rodzin, to domy bez dzieci.
Znowu w ciąży?!?
Kiedy wyszłam za mąż (dość wcześnie), wielu spodziewało się od razu dziecka. Pytań: kiedy dziecko? nie było końca. Po pięciu latach urodził się Pierworodny. Ledwo odrósł od ziemi a już piętrzyły się pytania: kiedy następne? Gdy byłam w drugiej ciąży, nie kończyły się pytania o płeć dziecka. Gdy mówiłam, że będzie syn, wielokrotnie słyszałam: : o… szkoda. WTF?!? Jak to szkoda? Co to ma znaczyć?!? No ale idziemy dalej, bo to nie koniec mojej wędrówki z opinią publiczną. Wraz z pojawieniem się drugiego syna, pojawiła się lawina pytań: kiedy córeczka? Gdy zaszłam w trzecią ciążę, komentarze już przechodziły ludzkie pojęcie! Tekst: Znowu w ciąży?!? podbił moje serce:) Było to jedno z najczęściej słyszanych zdań. Fajnie, prawda?
Ani ja, ani mój mąż nie pochodzimy z „dużych” rodzin. Kuzynostwo dość liczne, ale rodzeństwo już znacznie skromniejsze (ja mam siostrę, Mężu dwóch braci). A co za tym idzie, nigdy nie spotkałam się z niechęcią, uogólnianiem, czy po prostu krzywdzeniem ze względu na wielkość rodziny. Tym większe było moje zdziwienie, kiedy doszło do mnie, że rodzina 2+3 to coś niezwykłego. Niekiedy czuję się jak miś w zoo, bo idąc na spacer jesteśmy atrakcją. Niestety, wiele komentarzy jest średnio przyjemnych.
Krótka lista moich faworytów! Jak, co niektórzy reagują na moją rodzinę 🙂
- „O! nawet czyste te dzieci”
- „O! jeszcze jedno Pani tam niesie- hmmm… dużo ich”
- „ O! znowu w ciąży? Mam gratulować prawda?!?”- mój faworyt
- „Patrz 1000 zł idzie”
- „ Ale Ci dobrze, znowu na urlopie będziesz całe lato”
- „Tyle co wróciła do pracy, a już znowu w ciąży”,
- „Ileż można mieć tych dzieci.”
I do tego burza jaka rozpętała się po wprowadzeniu programu 500+. Czy naprawdę, wszyscy przeciwnicy ustawy walczą o dobro kraju? Ja widzę tu brak zrozumienia problemów, prawdziwych problemów większości społeczeństwa?
Bo żeby je zrozumieć, dobrze byłoby wychylić się spoza dużego miasta, wyjść ze swojego chronionego osiedla, popatrzeć dalej i zobaczyć, że wiele rodzin ma słabą sytuacje materialną. Zobaczyć, że wiele rodzin zmaga się, każdego dnia z brakiem gotówki. Poza dużymi miastami widać, że jeśli znajdzie się praca, to płaca często nie przekracza 1500 zł brutto. Że praca, za takie pieniądze nie pozwoli zatrudnić niani, wysłać dzieci do prywatnego żłobka… ba, taka pensja nie wystarczy na opłaty np. za przedszkole, szkołę, dodatkowe zajęcia dla dzieci.
Prześmiewcze komentarze, jakoby pieniądze z programu rodzice trwonili na wakacje, nowe buty, czy spłatę długów są zdecydowanie nie na miejscu. Czy naprawdę jest problem, że rodzice kupują buty dzieciom? Ja widzę problem raczej w tym, że wielu rodziców nie stać na buty dla swoich dzieci. I to jest coś, nad czym warto by było się pochylić.
Niedawno, jeden z portali opublikował artykuł, jakoby 150 tys. kobiet zrezygnowało z pracy po otrzymaniu 500+. Nóż w kieszeni się otwiera, jak słyszę takie bzdury. Po pierwsze, jak twierdzi GUS z roku na rok postępuje spadek kobiet biernych zawodowo o 34 tys. Nastąpił jednak wzrost liczby osób, które jako powód bierności zawodowej podają „obowiązki rodzinne i związane z prowadzeniem domu”. Kolejną kwestią, jest fakt, że za 500 zł nie da się utrzymać rodziny, tak samo, jak za najniższą krajową, nie da się wynająć niani. Więc średnio wieżę, że ma to realny wpływ na jakąkolwiek decyzję.
Wiadomo, że są ludzie, którzy nigdy nie pracowali, i pracować nie zamierzają. Którzy, ciągną od państwa wszystkie możliwe zasiłki, którym się wszystko należy i nic od siebie nie dają. Oczywiście ze tak jest. Ale takie osoby są w każdym kraju. Również w Polsce. Tego marginesu nie zlikwidujemy. To jest jednak margines społeczny, a nie całe, czy większość społeczeństwa.
Zostajesz z dzieckiem w domu? Ty leniu!
W komentarzach pod artykułami dotyczącymi 500+, od razu rzucają się w oczy stwierdzenia, że „to pieniądze za nic nie robienie”, że „wykształceni nie rzucą pewnej pracy” etc. Halo! Czy aby na pewno! Czy na pewno rodzic nie ma prawa świadomie podjąć decyzji, że teraz nie pracuje zawodowo, bo chce zająć się dzieckiem/ dziećmi? Czy rodzic nie może (w jego przekonaniu) wybrać dobra dziecka, ponad swoją karierę? Czy „w domu z dzieckiem” siedzą tylko Ci którzy nie mają pracy, mają słabą pracę, albo są leniwi i nie chce im się pracować? I znowu włączone myślenie – „siedzisz” w domu i nic nie robisz!
Wkurza mnie to! Każdy ma coś do powiedzenia, a zwykle wypowiadają się Ci, którzy nie mają zielonego pojęcia o temacie. Jak to jest, że najwięcej do powiedzenia o wychowaniu dzieci mają Ci, którzy ich nie mają, albo mają je od kilku miesięcy? Najwięcej o wielodzietności mają do powiedzenia Ci, którzy mają jedno dziecko, albo nie mają go wcale. O patologii w rodzinach najczęściej wypowiadają się ludzie, którzy widują ją tylko na filmach.
W Polsce zwykło się wrzucać do jednego wora duże rodziny, wszelkich beneficjentów pomocy społecznej i wszelkie patologie. Tak nie można. Czesto mówi się, o tym jak każdy człowiek jest inny, każde dziecko jest inne. Pamiętajmy, że każdy z nas ma inną sytuację rodzinną, materialną, społeczną. Pochodzimy z różnych środowisk, byliśmy różnie wychowywani.
Kompletnie niezrozumiały jest dla mnie społeczny odbiór wielodzietności, a co za tym idzie kolejnej ciąży w dużych rodzinach. Jak pokazują badania, jest on w opinii matek posiadających liczne potomstwo przede wszystkim negatywny, a sama wielodzietność kojarzona z patologią i marginesem społecznym, nieświadomością, lekkomyślnością i niewiedzą kobiet w sferze prokreacji czy też z obciążeniem dla państwa.
„Nie znam się, więc się wypowiem” – normalka, najlepiej to po prostu olać. I trzymać się jednej prostej zasady: „Moje życie, ja decyduję, to mnie i moim najbliższym ma być dobrze, a reszta świata niech się gryźnie”.
To podejście jest w wielu sprawach najlepsze, ale czasem ciężko tak po prostu odpuścić i zapomnieć. Nawet gdy o tym nie mówimy, to gdzieś to siedzi w środku i wierci dziurę ?
Naprawdę spotykasz się z takimi komentarzami mając troje dzieci? Niewiarygodne. Nie wiem skąd w ludziach ta ciągła potrzeba oceniania innych. Czują się wtedy lepsi? Ja mam dwie córki. Podczas jednej z wizyt w drugiej ciąży lekarz powiedział: Pewnie mąż niezadowolony, że druga córka? Ja na to: co zrobił, to ma. I było po rozmowie 🙂
Dopóki miałam dwójkę dzieci, wszystko było ok. Ale rodzina z trójka- to już zupełnie co innego. Nie zdawałam sobie z tego sprawy, do momentu kiedy zaczął mi rosnąć brzuch w trzeciej ciąży ?
A ja mam 4 i to nie koniec;-) dzieci to moja pasja. Pracuje jako pedagog przedszkolny i jestem bardzo spelniona kobieta. to widac i gdy ludzie nas widza robia najpierw miny i nas licza;-) a potem dopiero dociera do nich ta nasza energia i juz sie smieja i zagaduja do moich dzieciakow;-)
Ja ogólnie nie rozumiałam, nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem dlaczego ludzie interesują się dziećmi innych osób. Nie rozumiem, czemu rodzina dopytuje – jeśli chcą to niech sami się postarają, jak można w ogole dopytywać o takie rzeczy? Oczywiście również się z tym spotykam i szlag mnie trafia za każdym razem.
No niestety- wielu lubi wkładać nos w nie swoje sprawy ? A poza tym, każdy wie lepiej jak wychowywać, karmić, ubierać… niż matka ?
Ludzie zawsze wiedzą lepiej od nas, co się w naszej rodzinie dzieje, co powinniśmy, a czego nie. I zawsze, ale to zawsze będą oceniać. Czy masz jedno dziecko, czy pięcioro. Nigdy im nie dogodzisz! Gratuluję pięknych bobasów 🙂 Niech się zdrowo chowają 🙂
dziękuję 🙂
Nie rozumiem co komu do tego, kto ile ma dzieci?
Ha! Ja też. I tu zaczyna się problem
Pozdrawiam ciepło 🙂
Ja na szczęście nie spotykałam zbyt wiele takich komentarzy, najwyżej ktoś z zaciekawieniem spojrzał na naszą trójkę. Może to dlatego, że mieszkamy na niezbyt nowym osiedlu, gdzie jest sporo dzieci, trójka często się zdarza, ba, w klatce mam nawet rodzinę z czwórką dzieci! 🙂 Ale za to najbardziej mnie zabolała postawa teściowej, która sama ma troje, a jak się dowiedziała o naszych planach powiększenia rodziny (na początku śmiechem żartem) to zakrzyczała, że absolutnie nie możemy mieć więcej dzieci, bo sobie z dwójka nie radzimy… Długo nie mówiliśmy jej o ciąży, a jak już się dowiedziała, to wydzwaniała do męża z… Czytaj więcej »
Tak czasem bywa ? Moja najmłodsza tez ma roczek skończony. 6.10 świętowaliśmy pierwsze urodziny? A Wasze kiedy urodzone?
No ładnie… my planujemy dużą rodzinę właśnie :-), to się nasłuchamy :-), ale co tam. Najważniejsze to robić swoje i się nie przejmować! Trzymajcie się dzielnie!
świetny artykuł trafiony w samo sedno. Jestem mama trójki dzieci i nigdzie nie przejdziemy nie zauważeni 🙂 zawsze ktoś ma ochote cos skomentować , przeważnie jak to ciężko z taka trójka a że należę do szczupłych osób to ze ja taka biedna chuda ogólnie masakra teraz juz sie przyzwyczailam ale jak byłam w ciązy to czulam to samo co Pani syn najmłodzy ma ponad dwa lata ale nadal pamietam to uczucie … mimo, ze trzecia ciąza była swiadomą decyzją pozdrawiam i dziekuje za świetny artykul
Może w dużych miastach, jak Warszawa jakoś inaczej się to odbiera; nigdy nie spotkałam się z podejściem, że troje dzieci to dużo. Sama tez tak nie uważam. Mieszkam w Gdyni, tu troje dzieci na moje oko, to niemal standard; w szkole u córek czy w przedszkolu u maluchów, na mieście często mijamy się z rodzicami 3+ Dopiero przy piątym (raz, w windzie – starszy pan) usłyszałam pod nosem „pięćset plus…” Nie zdążyłam nawet nabrać powietrza jak jedna babka (ok.50 l) jadąca z nami prychnęła do pana ze słowami „pan to chyba nie bardzo ma pojęcie ile dzieci kosztują, co? Naprawdę… Czytaj więcej »
Wyobraź sobie miny mojej rodziny, kiedy dowiedzieli się, że będzie czwarte dziecko… Mam 27 lat. Komentarze rodziny do męża w stylu: „dorwałeś młodą, to sobie używasz”. Ale to tylko rodzina. Ludzie na ulicy nas przeliczają wzrokiem, to fakt, ale jedyne komentarze, z jakimi się spotkaliśmy to : „I jeszcze pies do tego?? ?”
Zabawne to trochę. A chcielibyśmy jeszcze córeczkę…
Podstawowa sprawa: ludzie komentujący, że każde dziecko to dla 500+ nie mają zielonego pojęcia ile kosztuje wychowanie dzieci. A takie dziecko bez względu czy ma pół roku, rok, 5 lat czy 15 potrzebuje więcej niż to „marne” 500zł. W jednym miesiącu mniej w innym więcej, ale to dalej „tylko” 6000zł rocznie.
Ja przy dwójce tyle płace za same przedszkola miesięcznie (1000zł). A gdzie jedzenie? O nowych butach czy kurtce nie wspomnę…