Śmierć odbiera nam bliskich, zawsze porusza. Nie próżnuje – pracowita z niej bestia. Dopóki jednak jest daleko, spotyka innych – jest łatwiej. Otwiera nam oczy, kiedy zajrzy do naszego świata. Zabiera kogoś bliskiego. Żal, rozgoryczenie, rozpacz. Żaden argument nie dociera. Żadne słowa nie przynoszą ukojenia. A ja przecież kocham Cię i chcę żebyś o tym wiedział…
Koniec lata. Upał. Pogrzeb Przyjaciela. Może lepiej powiedzieć Znajomego. Chociaż w głębi duszy czuje, że była to osoba niesamowicie mi bliska. Nie spędzaliśmy ze sobą wiele czasu. Byliśmy zupełnie różni. Ja pochłonięta domem, dziećmi, zupkami, kupkami… On kawaler. Zupełnie inne życie. Łączyła nas praca. Nic bliskiego, żadne bliższe relacje. A jednak okropny żal w sercu, pustka, poczucie straty. Straty, jakby kogoś bardzo bliskiego. Starty dla wielu. Kościół pełny. To był przyjaciel – człowiek o wielkim sercu. On nie dopasowywał się do ludzi. Wręcz przeciwnie. To ludzie zmieniali się przy nim. W lepszą wersje siebie. Człowiek pełen zasad, z mocnym kręgosłupem moralnym, przyjacielski, dobry, szczery, niekiedy szalenie surowy w swych ocenach. A jednak lubiany i przede wszystkim szanowany. Miał 36 lat. Życie przed sobą, narzeczoną, plany, marzenia…Koniec.
Zawsze wydawało mi się, że dopóki nie rozpocznie się czas pogrzebów moich przyjaciół – jestem młoda. Umierają przecież ludzie starsi – przyjaciele moich rodziców, ale nie moi. Nigdy nie jest za wcześnie, żeby zastanowić się nad swoim życiem. Nigdy nie jest jesteś pewna, ile przed Tobą. Nie warto tkwić w „to nie dla mnie. Mam jeszcze czas.”
Dlaczego, dopiero kiedy doświadczamy śmierci wśród bliskich, w tak młodym wieku, myślę o życiu. O jego kruchości. O jego pozorności. To wszystko co masz, do czego biegniesz staje się NIEWAŻNE. Zdajesz sobie sprawę, że każdego dnia, o każdej porze Twoja „pieprzona sielanka” może zniknąć.
I po co tak biegnę? Gdzie się tak śpieszę? O co walczę?
Po to żeby mieć więcej, kiedyś, później, za jakiś czas? Jeszcze tylko chwilę i … pomijamy najważniejsze: „tu i teraz”! Pędząc przez świat gubimy siebie, zapominając co to spokój, cisza, równowaga, czas na zebranie myśli. Czas na uwagę. Czas aby zobaczyć, dostrzec. Czas aby docenić. Podziękować. Przemyśleć.
Całe życie gonię gdzieś, za czymś. Nie wiem gdzie, nie wiem po co. Ale w głowie mam zakodowane, że tak trzeba. Żeby mieć na nowego iPhona, trzydziestą parę butów, tysięczną zabawkę, która i tak wyląduje na dnie wielkiego pudła. Pyk, bezmyślna fota zrobiona (albo i 20 takich samych, nic nie wnoszących). Za moment zapomnę. To wszystko na nic.
Ludzie wychodzą po bułki na śniadanie i nie wracają. Giną, przepadają w nieznane.
A Ty, pogrążona w bólu, rozpaczy, pytasz dlaczego mi się to przytrafiło?!? To zupełnie nieistotne. Nikt Ci nie odpowie.
Kochasz? Mów, że kochasz! Tęsknisz? Powiedz, że tęsknisz. Pragniesz? Nie wstydź się tego.
Twoje uczucia są ważne. Dla tego kogo kochasz i kto kocha Ciebie. Wszystko inne nie ma znaczenia. Nie tocz sporów o rzeczy nieistotne, a nawet o te istotne walcz, ale nie fochem. Spieraj się na argumenty, nie poddawaj się. Ale nigdy, przenigdy nie przekraczaj linii, za którą już nic nie będzie takie same. Nie chcesz żałować, że nie powiedziałaś kocham, że nie pocałowałaś przed wyjściem z domu, że nie przeprosiłaś przed snem. Wychodzisz? Przytul się. Mocno. I zachowaj to uczucie w pamięci. Zawsze.
Nie zapanujesz nad morzem. Nie poskromisz fal. Ale możesz, po tych falach surfować.
Będąc w pełni obecna, doświadczając otaczającego świata, świadoma swoich uczuć i uczuć innych zaczynasz dostrzegać świat takim jaki on jest. Nie taki, jaki chciałabyś aby był. Nie taki, jaki będzie za jakiś czas. Taki jaki jest. Tu i teraz.
W ten sposób nikogo nie uratujesz. Nie ominiesz wypadków, chorób, nieszczęść. Zyskasz coś znacznie cenniejszego – CZAS. Ofiaruj swój czas, siłę, energię aby zbudować mocne, prawdziwe relacje. Będziesz szczęśliwa i o wiele spokojniejsza, nawet gdy dopadnie Cię nieszczęście. Najgorsze, to mieć poczucie, że zrobiłam coś źle i choćby „skały srały” nie wrócę czasu. Świadomość, że już nigdy nie naprawię błędu, nie przytulę bliskiej mi osoby, nie pożegnam się, nie podziękuję, nie powiem jak bardzo kocham…kochałam. Już nigdy.
Nie zwlekaj – nie żałuj. Zadzwoń, napisz, powiedz to, co czujesz. Teraz.
Bo życie nie polega na tym żeby być dla siebie tylko żeby być dla innych, pośród nich i z nimi. Nie inaczej. Jak żyjesz sam dla siebie to często podajesz w wątpliwość sens istnienia. Bycie dla innych jest opcją spełnienia siebie a przejawia się absolutnie na każdym kawałku życia i to jest kwestia, jak to się mówi – wóz albo przewóz. Wszystko albo nic. Jesteś taki albo nie.