W tym roku wszystkie moje dzieci są już w szkole. Dlatego bardzo aktywnie poszukuję rozwiązań, które ułatwią im uczenie się, dadzą narzędzia i rozwiązania do tego, by szybciej i sprawniej przyswajać wiedzę. A przede wszystkim, żeby ta nauka była przyjemna, sprawiała radość i dawała satysfakcję. Sama nigdy nie sądziłam, że uczenie się matematyki może być przyjemne. A jednak podręcznik Matma na Luzie pokazuje, że nauka matematyki może być dobrą zabawą.
Uczenie się matematyki może być przyjemne… Sama nie wierzę, że napisałam taki tytuł 🙂 Będąc dzieckiem później nastolatką NIENAWIDZIŁAM matematyki. Serio. Nie przesadzam. Na szczęście dla mnie, zarówno w podstawówce jak i w liceum, miałam to szczęście, że siedziałam w ławce w mega mózgami matematycznymi :), którzy podciągali mnie w tej nierównej walce z królową nauk – matematyką.
Dziś moja niechęć do matematyki (fizyki i niemieckiego 🙂 ) nie jest mniejsza, ale to co mnie zastanawia, to dlaczego to się tak potoczyło. Wiadomo, gdybym rozumiała matematykę, nie miałabym problemu żeby zapamiętywać, uczyć się, bawić się nią. Co się stało w mojej edukacji, że nie byłam w stanie pojąć nawet najprostszych zagadnień?
Nie sądzę, by powodem była niższa inteligencja, w większości przypadków radzę sobie całkiem dobrze. Obstawiałabym raczej brak (szczególnie w tym pierwszym okresie) nauczyciela, który zachęciłby, wytłumaczył, przekonał i brak materiałów bądź sposobów aby pokazać mi, że matematyka może być super. Myślę, że nie pomagało moje rozkojarzenie, problemy z koncentracją, szybkie porzucanie nieatrakcyjnych zadań czy brak dokładności (byle szybciej).
Im dłużej to trwało tym większe zaległości budowałam. Myślę, że nie pomógł też stereotyp, którym karmione było moje pokolenie: chłopcy są lepsi za matmy niż dziewczynki…
Ilekroć przypomnę sobie, jak bardzo męczyłam się z matematyką przez całą podstawówkę i liceum… brrrry. Zdecydowanie nie chcę, żeby moje dzieciaki przez to przechodziły.
Gdy uczenie się sprawia trudność
Niektóre dzieci napotykają na ogromne problemy w temacie uczenia się. Zwykle, dzieci te wymagają większej uwagi oraz dostosowania metod nauczania i tempa pracy do ich rzeczywistych potrzeb i możliwości.
Niepowodzenia szkolne mogą mieć różne uwarunkowania. Niektóre wynikają z rozwoju czy osobowości dziecka (cech, zdolności, umiejętności) czy też stanu zdrowia (np. słaby wzrok, obniżona sprawność intelektualna, deficyty rozwojowe, słaba wytrwałość przekładająca się na problemy z motywacją). Niekiedy trudności w uczeniu się mogą być skutkiem sytuacji rodzinnej (np. złej sytuacji materialnej, braku warunków do nauki, zaniedbania przez rodziców, konfliktów w domu, wychowywania się w dysfunkcyjnej rodzinie). Czasami jednak trudności w uczeniu wynikają z warunków panujących w szkole (np. złych warunków lokalowych i niedostatecznego wyposażenia szkoły, nieprzyjaznej atmosfery, wpływu rówieśników oraz pracy czy postawy nauczycieli).
Istnieje ogromna zależność pomiędzy trudnościami w uczeniu się a narastającymi niepowodzeniami szkolnymi.
Wszystko zaczyna się niewinnie, dziecko nie rozumie jakiegoś tematu, nie nadąża z zadaniami, nie rozumie poleceń nauczyciela. Jednocześnie widzi, że wszyscy dookoła (albo większość) sobie radzą. Może nawet próbuje zasygnalizować nauczycielowi, że nie ogarnia ale brak czasu, szybkie tempo, konieczność dopasowania do „większości klasy”, a niekiedy brak chęci nauczyciela powoduje, że dziecko zaczyna odstawać od grupy, jago zaległości rosną razem z frustracją i niechęć do przedmiotu/nauczyciela. Brak reakcji (ze strony rodziców/ nauczyciela) na pojawiające się problemy dziecka zaczynają skutkować ocenami niedostatecznymi. Dzieci w takiej sytuacji mogą się buntować, kłamać, chodzić na wagary lub przestać wierzyć, że uda im się kiedykolwiek dorównać „reszcie klasy”, poddają się, odrzucając propozycje pomocy.
To wszystko wpływa na zachowanie dzieci, obniża ich motywację do nauki, powoduje coraz to większe trudności. Do dziecka przykleja się łatka „słaby”, „głupi”.
Czy polska szkoła wspiera uczniów z trudnościami w nauce?
Mam obecnie wiele przemyśleń na temat szkoły, tego jak wygląda, jak powinna i jak mogłaby wyglądać… ale to na inny temat.
W szkole moich dzieci jest wiele rozwiązań systemowych. Może wynikać to z faktu, że jest to szkoła integracyjna i jest w niej zatrudnionych wielu specjalistów. Dzieciaki mają terapię SI, zajęcia z psychologiem, zajęcia kompensacyjne, logopedę. Nie ma też dzwonków, jaskrawych sal.
Mam jednak poczucie, że wszystko zależy od nauczyciela prowadzącego przedmiot, jak wszędzie. Chociażby fakt posiadania opinii z poradni psychologiczno-pedagogicznej nie jest dla wielu nauczycieli wyznacznikiem. Nawet jeśli dziecko ma zapisane, że potrzebuje więcej czasu na sprawdzianach (albo mniej zadań), niektórzy nauczyciele komentują jako zalecenie niemożliwe do wykonania w warunkach jakie panują w szkole.
Jak nie zrazić dziecka do szkoły?
Bardzo chciałabym to wiedzieć 🙂 I jestem przekonana, że jest wielu specjalistów, którzy wiedzą jak to zrobić (przynajmniej w teorii).
Na szczęście, na rynku znajdziemy cale mnóstwo pomocy, kursów, metod nauczania, które ułatwiają uczenie się jednocześnie sprawiając, że nauka staje się dobrą zabawą. Ja, ze swego praktycznego poletka mogę polecić zawsze naukę przez zabawę. U nas bardzo sprawdziły się np. Karty Grabowskiego do nauki dodawania [TU więcej o kartach do nauki dodawania i odejmowania] oraz tabliczka mnożenia [TU więcej o kartach do nauki tabliczki mnożenia], sprawdza się eksperymentowanie z metodami nauki czytania [O początkach nauki czytania przeczytasz TU, a o czytaniu globalnym TU] , klocki litery, do nauki literek, gra w sylaby, etc.
Ostatnio natrafiłam na podręcznik do matematyki inny niż wszystkie 🙂
Matma na luzie
Matma na luzie to podręcznik do nauki matematyki dla różnych roczników szkoły podstawowej (od 4 klasy). W ofercie jest jeszcze „chemia na luzie” i „fizyka na luzie”.
Podręcznik Matma na luzie powstał dzięki Sylwii i Michałowi, którzy są inżynierami, korepetytorami matematyki i fizyki, a także, jak sami o sobie mówią, pasjonatami nowoczesnych technologii.
Matma na luzie to nie „zwykły podręcznik”. Obok książki zawierającej materiał zgodny z podstawą programową, przystępnie, kolorowo i czytelnie przedstawionymi zagadnieniami, mamy jeszcze aplikację, która przypadnie do gustu większości dzieciakom. Podręcznik zintegrowany z apką pozwala spojrzeć na matematykę z zupełnie innej perspektywy (szczególnie w odniesieniu do dzieci).
W aplikacji do nauki matematyki znajdziesz: odpowiedzi do zadań z książki, jest opcja na szybką powtórkę nawet na przerwie przed klasówką, a do tego rozszerzona rzeczywistość – AR, rozwiązanie jedyne w swoim rodzaju. Dzięki skanerowi AR można zobaczyć bryły w 3D, opanować działanie zegara, z bliska przyjrzeć się wszystkim elementom prostopadłościanu i obejrzeć animacje, a może nawet zrozumieć różnicę pomiędzy figurami osiowosymetrycznymi od środkowosymetrycznych (ja nie jestem jeszcze na to gotowa 🙂 ).
To rozwiązanie, przy którym nie można się nudzić, a przerabiane zagadnienia zdecydowanie podkręcają kreatywność. Dodatkowo, aplikacja pozwala pauzować, cofać się i powtarzać wybrany materiał bez żadnych ograniczeń.
Tu link do zakupu [MATMIE NA LUZIE] a po więcej info wskakujcie na stronę EDUTECHNOLOGIES.EU.