Pierwszego dnia wakacji wybrałam się w podróż samolotem z dziećmi do Wielkiej Brytanii. Niby nic wielkiego, ale to pierwszy raz, gdy podróżowałam samolotem sama z całą trójką.
Tegoroczne wakacje mijają nam pod znakiem nowości. Pierwszy raz wybrałam się sama z dziećmi do Wielkiej Brytanii, pierwszy raz chłopaki pojechali razem na obóz, pierwszy raz Mężu zabrał dzieciaki na tygodniowy biwak i pierwszy raz nie mamy zaplanowanego długiego wspólnego urlopu.
Jak na razie wszystko idzie dobrze, mam nadzieje, ze dobra passa będzie trwała jeszcze długo i uda nam się zrealizować wszystkie mniejsze i większe elementy wakacyjnej układanki.
Wakacje czas start
Na samym początku wakacji, zaraz jak tylko dzieciaki odebrały świadectwa wybraliśmy się w odwiedziny do mojej siostry, do Wielkiej Brytanii. Niestety tak się złożyło, ze Mężu nie mógł z nami jechać w tym terminie, a ja z kolei nie mogłam zmienić daty urlopu – mogłam co najwyżej zrezygnować. Nie wchodziło to w grę.
Skłamałabym gdybym napisała, ze byłam spokojna o tą podróż. Obawiałam się wielu rzeczy, a najbardziej, że dzieciaki odstawią coś na lotnisku.
Wiedziałam, że gdy dolecimy, na lotnisku czekała na nas będzie najukochańsza ciocia, więc nie miałam obaw czy i jak poradzimy sobie na miejscu. Ale na lotnisku – musiałam o wszystkim pamiętać i o wszystko zadbać.
Lecieliśmy z założeniem, że będziemy odpoczywać, spędzać czas z dzieciakami i siostrą, nie śpieszyć się. Przed pandemią udało nam się pozwiedzać wiele ciekawych miejsc. Byliśmy na klifach nad morzem, w Londynie, odwiedziliśmy Windsor i Legoland [TU wpis o brytyjskim Legolandzie].
Planowanie podróży samolotem z dziećmi
Pewnie, gdybym mogła sobie pozwolić finansowo, aby nie oszczędzać nie byłby to ważny element podróży. Ale 🙂 życie wygląda troszkę inaczej.
Wszystko miało być pięknie i w dodatku tanio. Już nie raz latałam do GB i mam ogarnięte lotniska i połączenia. Gdy lecę bez dzieciaków zwykle wybieram najtańsze połączenia – do Stansted. Z dziećmi nie chciałam tak lecieć, bo wiem ile czasu i kasy zajmuję dojazd do celu.
Plan był na lot Warszawa-Modlin do Bristol. Gdy pojawił się pomysł lotu i sprawdziłam ceny lotów, utwierdziłam się w przekonaniu, że to dobry pomysł. Ceny biletów zachęcały (79 zł szt.). Musiałam tylko zgrać urlop i lecimy.
Dzieci szczęśliwe, ja dograłam urlop i … ceny się mocno zmieniły 🙁 Gdy przekroczyły cenę 800 zł za szt. odpuściłam plan wylotu z Warszawy. Znalazłam tanie loty z Poznania (200 zł).
Dlatego jeśli Cię stać, możesz zwlekać z kupowaniem biletów do ostatniej chwili. Jeśli musisz dbać o swój portfel – trzeba kupić bilety wcześniej.
Bój się i działaj
Bardzo bałam się podróży z dziećmi samolotem. Tylko z jednego powodu: sama musiałam wszystko ogarnąć, tzn. nie mogłam pozwolić sobie, że „jakoś” podzielimy się opieką nad nimi. Wiedziałam, że musze być na maksa samodzielna i nie mogę sobie pozwolić na brak planu awaryjnego.
Mieliśmy mnóstwo rozmów z dzieciakami o odpowiedzialności, posłuszeństwie (chociażby na czas podróży), pilnowaniu siebie i dbaniu o siebie nawzajem. Rozmawialiśmy o kłotniach, przepychankach i złośliwościach wobec siebie. Rozmawialiśmy o moich wszystkich obawach i o tym jak bardzo się stresuję. Myślę, że dzięki temu, że ja byłam sama z nimi bardzo chcieli mi pomóc i zdjąć ze mnie wszystko co mogli. Każdy bez marudzenia (a często się to nie zdarza) samodzielnie się pakowali, nieśli swoje bagaże, pilnowali się nawzajem.
I to podziałało. Dzieciaki zmobilizowały się na maksa. A jak tylko wsiedli do samochodu cioci – stres odpuścił i dzieciaki od razu usnęły. Byłam z nich mega dumna.
Czy było łatwo same ogarnąć trójkę dzieci na lotnisku?
Nie, wakacje z dziećmi rzadko są łatwe 🙂 dzieciaki jednak bardzo pomagały i w wielu sytuacjach chciały brać odpowiedzialność za różne zadania.
Ja obawiałam się dwóch rzeczy: że któreś się zgubi albo będzie strzelało fochy. Ale dzięki pełnej mobilizacji daliśmy radę.
3:1 czyli szanse niewielkie ale jednak warto spróbować
Wiele z was pisało mi na FB albo IG, że jak się ma tak duże dzieci wszystko jest prostsze. Tak sobie myślę, że tak i nie. Pewnie 3 lata temu nie targnęłabym się na podróż samolotem sama z trójka dzieci – bo było by to dla mnie zbyt duże wyzwanie. Trzy lata temu lecieliśmy wszyscy do GB i może nie było to hiper trudne ale dzięki temu, że byliśmy razem z mężem, mogliśmy podzielić się zadaniami. Ktoś ogarnia bagaże i foteliki ktoś ogrania dzieci.
Tegoroczna podróż pokazała mi, że nawet tak nieokiełznane dzieciaki jak moje potrafią się zmobilizować i dać z siebie 100%. I to, że na codzień próbują się wyeliminować, kłócą się o ABSOLUTNIE wszystko, to gdy przychodzi czas, że muszą się zatroszczyć o siebie nawzajem – dają radę. I ja też 🙂
Myślę, że taka podróż z roku na rok będzie prostsza i przyjemniejsza.