Rodzeństwo – kocha się i nienawidzi w tym samym czasie. Są swoimi największymi przyjaciółmi i zaciekłymi wrogami. Znasz to skądś? Ja doskonale. Moje dzieciaki tęsknią za sobą, gdy się nie widzą, ale gdy są ze sobą zbyt długo – lecą wióry. Zawsze chciałam, żeby moje dzieci miały rodzeństwo. Nigdy też, w głębi duszy nie łudziłam się, że ich relacje będą idealne, przynajmniej nie od razu. Liczę jednak na to, że będą dla siebie ważni i że nie zepsuję tej relacji.
W idealnym świecie rodzeństwo również jest idealne. Zawsze sobie pomaga, może na siebie liczyć, dzieli się wszystkim i nigdy się nie spiera. Jednak w prawdziwym świecie tak się nie dzieje. A im więcej dzieci w rodzinie tym dalej do „idealnego świata rodzeństwa”. Bowiem relacje pomiędzy domownikami w rodzinie nie dodają się z przyjściem na świat nowego członka rodziny, one się mnożą. Przy dwójce dzieci mamy relację: matka – pierwsze dziecko, matka – drugie dziecko, ojciec – pierwsze dziecko , ojciec – drugie dziecko, pierwsze dziecko – drugie dziecko. W rodzinie wielodzietnej tych relacji (a każda jest inna) jest znacznie więcej. Co za tym idzie: więcej konfliktów, więcej sprzeczek, więcej dyskusji.
czy Oni muszą się TAK kłócić?!?
Rodzeństwo się ze sobą kłóci, spiera, czasami bije. Z tym jeszcze nikomu nie udało sie wygrać. Pocieszają mnie dwie myśli:
- dzieci rosną. Kiedyś wyrosną ze złośliwości, dokuczania sobie nawzajem. Nie wiem kiedy, szczególnie gdy obserwuje swoje relację z osobistą siostrą 🙂 ale wierzę, że wyrosną, na pewno ewaluują w jakąś stronę
- konflikty w rodzeństwie nie są najgorszą rzeczą jaka może się przytrafić. Myśle, że takie wewnętrzne konflikty są bardzo potrzebne dzieciom, żeby mogły sie uczyć radzić sobie z nimi. Gdyby sie tak zastanowić, ile wokół nas jest kłócącego sie ze sobą rodzeństwa – myślę, że sprawa dotyczy wszystkich rodzeństw, w każdej rodzinie! To naturalna konsekwencja bycia w bliskiej relacji, posiadania wspólnej przestrzeni, wspólnych rodziców.
„Rodzicom często towarzyszy przekonanie czy obawy, że skoro dzieci się kłócą, skoro wypowiadają do siebie raniące słowa lub nieprzyjazne gesty, coś złego dzieje się z ich relacją. Popularna jest wizja dobrego rodzeństwa, które jest zgodne, potrafi bawić się razem i wzajemnie się o siebie troszczy. Cały czas. Tak jakby więzy krwi automatycznie sprawiały, że jesteśmy w stanie być ze sobą w nieustannej harmonii. Nie sprawiają. Nasze oczekiwania też nie są w stanie tego uczynić.”*
dobra relacja czyli jaka?
Gdy patrzę na relację moich dzieci między sobą często zapominam, że tak samo lub bardzo podobnie wyglądało moje życie z siostrą. Ale perspektywa rodzica wiele zmienia. Jako Matka, każdą kłótnie widzę jako krok w stronę złej relacji, braku kontaktu w przyszłości, etc. Jako siostra, widzę to zupełnie inaczej – sprzeczki, kłótnie, złośliwości wydają się być niewinne i nie wnoszące nic złego do relacji.
Jako Mama staram się nie dać zaangażować w kłótnie dzieci. Oczywiście, gdy widzę, że jedno mocno przesadza wkraczam ale zawsze, ZAWSZE dzieci mają swoje racje, nie są w stanie zrozumieć innego poglądu (szczególnie gdy są w dużych emocjach) i tym samym uważają, że postępuje niesprawiedliwie! Więc się nie mieszam w ich sprawy 🙂
„(…) dzieci bawiąc się i wchodząc ze sobą w konflikty, uczą się wielu ważnych w życiu kompetencji. Ustalają reguły zabawy i dyskutując o nich, dzieci nabierają umiejętności negocjacyjnych, asertywności, umiejętności zawierania kompromisów. Mają okazję zadbać o swoją autonomię poznając w tym samym czasie granice drugiej osoby.”*
Weźmy np. kwestię bicia. Posunięcie się do wykorzystania siły wobec drugiego człowieka wiąże się z możliwością odwetu, a co za tym idzie bólem. Młodsze rodzeństwo (szczególnie przy dużej różnicy wieku) często ucieka się do płaczu, bo wie, że jeśli uderzy, starszy brat/ siostra również uderzą i to pewnie mocniej. Wie o tym, bo obserwuje reakcje drugiej osoby, bierze w tym udział i zapamiętuje schemat. Dzieci latami zbierają doświadczenia. Potrzeba natomiast sporo czasu, zanim nauczą się je wykorzystywać.
nie muszę nic z tym robić
Świadomość, że rodzeństwa się kłócą i wcale nie trzeba z tym nic wiele robić (poza zapewnieniem bezpieczeństwa, nie ingerowaniem, zamknięciem buzi i na wszelki wypadek pozamykaniem okien, żeby sąsiedzi nie wezwali policji) jest bardzo uwalniająca.
Dzieci kłócą się długo i niekiedy bardzo intensywnie, bo ich układ nerwowy jest niedojrzały. Swoją dojrzałość osiąga dopiero pomiędzy 20. a 30 rokiem życia. Warto mieć to na uwadze, gdy po raz kolejny zadasz sobie pytanie, kiedy oni przestaną się TAK kłócić.
Co więcej, gdyby się tak zastanowić nad tym dlaczego się kłócą i sprzeczają, pomyślmy o ilości czasu jaki ze sobą spędzają. Niekiedy jest to absolutnie każda minuta dnia. Dodajmy konieczność dzielenia się pokojem, zabawkami, najukochańszymi rodzicami – to może frustrować 🙂
Z badań Po Bronson i Ashley Merryman (Rewolucja w wychowaniu) wynika, że między rodzeństwem w wieku 3-7 lat dochodzi do spięcia średnio 3,5 razy na godzinę, a kłótnie zajmują ok 10 minut z każdej godziny. Okazuje się też, że dzieci wypowiadały siedem razy więcej negatywnych i kontrolujących komunikatów wobec rodzeństwa niż wobec przyjaciół. (…) Dzieci nie mają motywacji, do tego, by przyjemnie zachowywać się w stosunku do sióstr i braci , bo te relacje będą trwały bez względu na wszystko. [ źródło M. Stańczyk, Rodzeństwo]
To, co wydawało mi się prostą i naturalnie dobrą relacją, raczej nią nie jest.
czy mam wpływ na relację pomiędzy rodzeństwem?
Nie 🙂 Mamy wpływ, choć tylko częściowy na nasze relacje z dzieckiem. Nie możemy natomiast rościć sobie praw do relacji, której nie jesteśmy częścią. Tu chyba warto skupić się nad tym, na co mamy wpływ.
Mam wpływ na moja relację z każdym z dzieci, na relację moją z mężem. Okazując zaufanie, troskę i zaangażowanie pokazuję jak dbam o to, co dla mnie ważne. Dzieci obserwując uczą się, jak wspierać, jak się troszczyć, jak być obecnym, jak doceniać.
To, co jeszcze mogę zrobić jako rodzic, to nie psuć ich relacji. Nie porównywać, nie przyklejać łatki, nie obarczać odpowiedzialnością za drugie dziecko, nie zmuszać do dzielenia się zabawkami, nie oceniać.
oczekiwania rodziców
Chyba każdy z rodziców ma jakieś oczekiwania względem swoich dzieci, macierzyństwa/ rodzicielstwa, relacji w rodzinie. Każdy ma jakieś marzenia i wartości, w które wierzy i pielęgnuje. Ja na przykład zawsze chciałam, żeby dzieci miały wspierające rodzeństwo.
Ja jestem bardzo zżyta z siostrą, z która mimo olbrzymiej odległości mam genialny kontakt. Nasze początki były trudne, szczególnie dla niej. Jest sześć lat starsza, miała łatkę tej odpowiedzialnej i opiekuńczej. Ja byłam idealnym przykładam złośliwej młodszej siostry (co zrobić 🙂 ) Po kilku trudnych latach nasza relacja jest teraz bardzo dobra i zdrowa. Może nie jesteśmy dla siebie najmilsze, ale ZAWSZE możemy na sobie polegać, zawsze możemy powiedzieć sobie prawdę i wiemy, że każda oddałaby drugiej wszystko, gdyby była taka potrzeba. Bardzo chciałabym, aby moje dzieci miały na świecie taką osobę.
Chciałabym też, aby moje dzieci były (oczywiście) zgodnym rodzeństwem, aby mogły na sobie polegać, aby były dla siebie wsparciem. Ale oczekiwanie tego od cztero, pięcio i ośmiolatka to fantazja w czystej postaci 🙂 Marzenie o tym, by dzieci potrafiły spędzać ze sobą czas w zgodzie i harmonii, bez kłótni i awantur jest nie do spełnienia.
To nie jest tak, że w dobrych relacjach nie ma miejsca na agresję, złość, krzyki, niezgodę. Rodzeństwa wchodzą w konflikty, bo nie mają konfliktów ludzie, między którymi nie ma relacji, którzy nie są sobie bliscy, którzy nie mają ze sobą nic wspólnego. To trochę jak w małżeństwie – póki coś iskrzy, póki się na siebie wściekamy, póki ma dla nas znaczenie to, co druga osoba zrobiła – nasza relacja jest żywa. A to daje dobre podłoże by z odrobiną chęci od każdej ze stron, była wyjątkowa.
Gra Hop-la Goki od Hoplik jest naszym hitem ostatnich dni. Nie zajmuje dużo miejsca, jest szybka, wymaga skupienia, ćwiczy zręczność, dodawanie, koordynację oko – ręka, można w nią grać zarówno w domu jak i na zewnątrz i jak na razie jeszcze się przy niej nie kłócą 🙂
* M. Stańczyk, Rodzeństwo. Jak wspierać relacje swoich dzieci, Warszawa 2019
Oj pamiętam jak się z bratem klóciłam, jak się biliśmy, ale dziś za sobą w ogień byśmy wskoczyli 🙂
U mnie było i jest tak samo 🙂
Nasze dzieci kłócą się non stop. Czasem człowiek ma dosyć. O wszystko nawet o to że jedno oddychnobok drugiego. Pomimo tyłu lat nadal czekam na lepsze czasy.
Odkąd przyjęłam zasadę Andre Sterna: „kocham Cię jakim jesteś” nie zastanawiam się nad tym jakie powinno być moje dziecko. Wspieram, jestem, pomagam gdy tego potrzebuje. To trudna droga, ale wierzę że będzie owocna dla nas i dla dzieci.
Rodzeństwa się kłócą i nie walczę z tym. Tak, jak napisałaś, moją rolą jest zapewnić im bezpieczeństwo. Oni w jednej minucie się kłócą i zaraz kochają więc życie 🙂